Friday, November 26, 2010

Swieto Dziekczynienia w Fairfield, IA- lunch u M

Noc spedzilam w domu mamy M.
Okolo 7 rano obudzilo mnie stukanie w okno. Otworzylam oczy i zaczelam rozgladac sie za sprawca, ale nikogo nie znalazlam. Zasnelam ponownie.
Ponownie obudzilo mnie stukanie. Tym razem zobaczylam czerwonego kardynala siedzacego na krzaku za oknem (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kardyna%C5%82y). Kardynal zastukal w moje okno jeszcze raz. W tej sytuacji wstalam z lozka i poszlam po aparat fotograficzny. Niestety, ptaszek wiecej sie nie pokazal.
Wstalam, ubralam sie cieplo i poszlam na szybki spacer po okolicy (mialam za soba 1 dzien jedzenia a drugi w perspektywie, potrzebowalam jakiegos ruchu). Niska temperatura (-6!) wprawila mnie we wspanialy nastroj. Czyste powietrze, zero smogu, zadnych samochodow, nareszcie moge oddychac! Kolejny plus dla Iowa.
Dzis swietowalismy u mamy M. Coz moge powiedziec... jedzenie bylo po prostu fantastyczne.








Po lunchu cala nasza gromadka usadowila sie na kanapach i fotelach. G napalil w kominku. Niektorzy grali w gry na iPhone'ach, inni zaczeli przysypiac... zrobilo sie bardzo przytulnie.

Maz przylecial z Atlanty okolo 5:30 po poludniu i dolaczyl do nas okolo 7:30 wieczorem. Zalapal sie jeszcze na kawalek placka z jablkami i ze slodkich ziemniakow.

No comments:

Post a Comment